piątek, 7 lutego 2014

Żona miała problem z mężem, gdyż ten zawsze zasypiał na niedzielnej mszy. 
Postanowiła więc temu zaradzić i na kolejną mszę zabrała długą szpilkę od kapelusza, którą to postanowiła dźgnąć męża, jak tylko ten zaśnie. 
Gdy ksiądz, mówiąc kazanie, doszedł do słów: "... i któż jest naszym największym Zbawcą?", mąż właśnie przysnął. Żona dźgnęła go z całej siły w pośladek. Ten zerwał się z krzykiem: 
- Jeeezuuu! 
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i kontynuował kazanie. 
Mąż, zły na żonę i nieco zawstydzony, skulił się i po chwili znów zapadł w drzemkę. 
Gdy ksiądz rzekł: "... i któż umarł za nas na krzyżu? 
- Jeeezuuu Chryste! - podskoczył i wrzasnął, znów dźgnięty szpilką mąż. 
- Właśnie tak, mój synu - odpowiedział ksiądz i dalej ciągnął mszę. 
Mąż usiadł spokojnie i udawał, że śpi ale tym razem uważnie obserwował żonę. 
Żona zamierzyła się szpilką, gdy ksiądz właśnie mówił: "... i cóż Ewa rzekła Adamowi, gdy poczęła mu drugiego syna?". 
- Jak mnie jeszcze raz, kolniesz, to ci tak przyłożę, że nie wstaniesz! - wrzasnął mąż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz